Spis treści
Pandemia koronawirusa sprawiła, że w Internecie bez problemu można otrzymać zarówno receptę jak i zwolnienie lekarskie. Mały dostęp do lekarzy, ograniczona ilość przyjmowanych pacjentów, a także wzmożone zachorowania sprawiły, że to rozwiązanie okazało się niesamowicie skuteczne i jak wspomina współzałożyciel Receptomat.pl: „rozwiązało problem niedoboru medyków i rosnących kosztów opieki medycznej”.
Pandemia wyciszyła się, a Polacy masowo korzystają z telefonicznych i internetowych porad. Problem stał się na tyle poważny, że sprawą postanowił zająć się rząd. Wiceminister Waldemar Kraska na antenie Radia Plus stwierdził:
„Jeżeli lekarz w ciągu kilkunastu minut wystawia kilkadziesiąt recept, to wiadomo, że nie zostało to poparte badaniem”.

Pracodawcy apelują.
Zainteresowanie tą sprawą wzrosło na skutek apeli pracodawców, którzy nie mogą poradzić sobie z masowymi zwolnieniami pracowników. Serwisy dzięki którym można uzyskać receptę lub zwolnienie pośredniczą w kontakcie z lekarzem, który na podstawie wywiadu medycznego powinien wydać konkretne zalecenia. Często jednak dzieje się tak, że klient płaci i otrzymuje dokument od osoby, która tylko posługuje się pieczątką lekarza.
Ministerstwo Zdrowia zapowiada duże zmiany w tej kwestii i chce ograniczyć działalność serwisów, które pośredniczą w wydawaniu zwolnień i e-recept:
„Możliwe, że przepisy w tym zakresie się zmienią. Pracujemy, by to zdecydowanie zmienić. Chcemy to zrobić jeszcze w tej kadencji”
dodaje Waldemar Kraska

Lewica jest w tej kwestii zgodna z partią rządzącą.
Na problem masowych zwolnień i recept zwracała uwagę lewica. W rozmowie z rynekzdrowia.pl Krzysztof Gawkowski mówił o tym, że 'lekarze’ wystawiają tysiące recept nie widząc i nie komunikując się z pacjentem.
„Recepty wystawiane są przez lekarza z prawem wykonywania zawodu, niezależnie od specjalności. Niektórzy medycy potrafili wystawić tysiące recept, nie widząc pacjentów”