Spis treści
Około miliona Francuzów wyszło na ulicę największych miast sprzeciwiając się podwyższeniu wieku emerytalnego. Protesty rozpoczęły się w czwartek. W samym Paryżu strajkowało aż 119 tysięcy osób.
Francuzi nie akceptują ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego.
Protesty w Francji trwają od początku roku. Jednak wczorajsze incydenty zgromadziły największą ilość osób i były najbardziej agresywne. Główną przyczyną strajków jest podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. W samym Paryżu demonstrowało ok. 120 tys. osób, a w całej Francji ok. 1,08 miliona osób. Według Związków Zawodowych liczba demonstrantów mogła wynieść nawet 3,5 mln osób i jest to zdecydowany rekord od początku roku.
Do największych starć z policją doszło w czwartek wieczorem na placu Opery Paryskiej, po tym jak dzień wcześniej prezydent Macron ogłosił, że:
„jest gotów zaakceptować spadek swoich notowań, ponieważ ustawa (o podniesieniu wieku emerytalnego) była konieczna i w ogólnym interesie kraju”
Demonstranci sięgnęli po petardy i koktajle Mołotowa.
Demonstranci podpalili kiosk, obrzucili funkcjonariuszy koktajlami Mołotowa i petardami. Na południowym zachodzie w Bordeaux podpalono drzwi wejściowe do ratusza. Aresztowano 58 osób.
Francuzi mają dość rządów prezydenta Emmanuela Macrona, który według nich: „myśli, że jest Ludwikiem XIV”. Obywatele Francji zarzucają prezydentowi nie zwracanie uwagi na ich potrzeby:
„nie słucha, myśli że tylko on wie, co jest dobre dla tego kraju”
komentuje 72-letni emeryt Michael Doneddu pochodzący z francuskich przedmieść
Francuzi planują kolejne demonstracje i wiece.
Z danych podanych przez dziennik „Le Figaro” w czwartkowych starciach rannych zostało 149 policjantów, a to jeszcze nie koniec. Kolejne demonstracje zostały zaplanowane na 28 marca.