Wakacje nad polskim morzem stają się powoli relaksem dla ludzi bardzo bogatych. Ceny z roku na rok rosną w tak drastycznym tempie, że zwykły Kowalski może już tylko pomarzyć o wczasach nad morzem. Jedna z użytkowniczek Twittera pochwaliła się w ostatnim czasie paragonem, na którym widnieją dwie zapiekanki i napoje. Okazuje się, że ceny jedzenia nad polskim morzem zwalają z nóg.
Coraz częściej okazuje się, że chcąc odpocząć nad morzem bardziej opłaca się wybrać zagraniczne wody, niż rodzimy Bałtyk. Poza niepewną pogodą, również ceny w lokalach gastronomicznych skutecznie odstraszają od wakacji nad Bałtykiem. Wiele osób, które zdecydowało się na spędzenie urlopu na północnym krańcu Polski, zamieszcza w Internecie tzw. paragony grozy, na których widzimy ceny deserów, przekąsek, czy obiadów. O ile drogi obiad dwudaniowy przeraża, ale aż tak nie dziwi, to cena małej przekąski w cenie pełnego posiłku już tak.

Ceny nad morzem tylko dla zamożnych
Brutalnie przekonała się o tym turystka z Kołobrzegu. Kobieta wybrała się nad polskie morze i w jednym z lokali zamówiła dwie zapiekanki i dwa napoje. Post na Twitterze podpisała: „Paragon grozy dwie zapiekanki i cola”. Okazało się, że za wszystko pani Małgorzata zapłaciła 68 zł. Co oznacza, że jedna zapiekanka kosztowała aż 25 zł… Do tego doszedł koszt napoju- 8 zł oraz opłata za sos- 1 zł. Co ciekawe, nie tylko w Kołobrzegu ceny zwalają z nóg. Podobną kwotę za zapiekanki zapłaciła rodzina z Włocławka, która postanowiła zjeść je w Warszawie. Tutaj również za bułkę z boczkiem, cebulą i sosem zapłacono 24,90. Biorąc pod uwagę, że w lokalu znalazła się czteroosobowa rodzina całkowity koszt 'przekąsek’ wyniósł ich 100 zł.