Spis treści
Stanisław Krząkała- przerwał kolonie w Rajgrodzie. Według wychowawcy na kolonii, która miała być terapeutyczna brakowało podstawowych rzeczy i co najważniejsze właściwej opieki. Jakich zaniedbań dopuścili się organizatorzy?
To miał być turnus dla dzieci z dysfunkcjami i niepełnosprawnościami. Dzieci w wieku 6 do 17 lat zjechały do Rajgrodu w województwie podlaskim, aby spędzić tam ostatnie dni wakacji. Kolonie rozpoczęły się 15 sierpnia i miały potrwać 10 dni. Tym razem jednak zakończyły się wcześniej. Wszystko dzięki interwencji pana Stanisława Krząkały, który dopatrzył się w turnusie masy nieprawidłowości. Zaznaczamy, że pan Krząkała ma 27 lat doświadczenia w opiece kolonijnej.
Przerwał kolonie w Rajgrodzie. Zwolniono go w trybie natychmiastowym.
Żeby mówić o tym co wydarzyło się na turnusie, trzeba zaznaczyć, że każdy rodzic zapłacił za swoje dziecko 3,5 tysiąca złotych… A teraz o tym, co wydarzyło się na miejscu. Główną atrakcją pobytu miał być jezioro, a organizator nie zapewnił do opieki ani jednego ratownika wodnego. Drugą ważną kwestią było to, że większość dzieci musiała przyjmować regularnie leki, a na miejscu nie było pielęgniarki z uprawnieniami. W programie turnusu zaplanowany był również „Trening zastępowania Agresji”. Jednak i tutaj zabrakło fachowca, który mógłby poprowadzić zajęcia. Pan Stanisław początkowo zgłosił swoje wątpliwości organizatorom turnusu. Jednak zdenerwowana właścicielka zwolniła go w trybie natychmiastowym. Dlatego też mężczyzna powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa:
„Znam doskonale przepisy obowiązujące w takiej pracy. Większość dzieci na turnusie pochodzi z domów dziecka i ośrodków opiekuńczych. Kto je wysłucha i obroni? Widząc taki bałagan i niekompetencję musiałem zareagować. Po moich protestach właścicielka zwolniła mnie w trybie natychmiastowym”
Dzieci wróciły szybciej do domów.
Po informacji o tym, że w ośrodku źle się dzieje, dzieci natychmiast odesłano do domów. Kontrola z zewnątrz również wykazała wiele uchybień. Ustalono m.in. że jedna z dziewczynek zgubiła się wracając ze sklepu i musiała interweniować policja. Matka dziewczynki przyznała, że jej córce nie podawano leków.
„Od jednego z rodziców dostaliśmy informację o tym, że dziewczynka zgubiła się w trakcie powrotu ze sklepu. Zadzwoniła pod nr 112, została odnaleziona przez policjantów i odwieziona na miejsce wypoczynku. Jej matka poinformowała nas również, że córce nie podawano prawidłowo leków”– mówiła Barbara Szutko- rzeczniczka Podlaskiego Kuratora Oświaty
