Spis treści
Policja na porodówce? Tego właśnie doświadczyła pani Ola (imię kobiety zostało zmienione), która dzięki odwadze pani Joanny zdecydowała się opowiedzieć światu swoją dramatyczną historię.
Historię pani Oli poznaliśmy dzięki artykułowi na stronie „Wysokie obcasy”. 41-letnia kobieta bardzo długo starała się o dziecko. W trakcie swoich starań dwa razy poroniła. Dopiero w 2019 roku udało jej się urodzić zdrowego synka. Jako że marzyła o drugim dziecku, w wieku 40 lat udało jej się kolejny raz zajść w ciążę. Oczywiście pani Ola zdawała sobie sprawę z dużego ryzyka, jakim jest ciąża w jej wieku. Mimo to pragnienie kolejnego potomka było silniejsze. Niestety w 18. tygodniu ciąży zaczęły się komplikacje (czerwiec 2022). Pojawiły się dreszcze, stan podgorączkowy i skurcze. Rozpoczął się dramat pani Oli.
„Byłam wtedy sama w domu z synem, nagle zaczęłam czuć koszmarny ból, nie do opisania. Pobiegłam szybko do łazienki i tam wszystko ze mnie wystrzeliło. Wszędzie tryskała krew, spojrzałam w dół i zobaczyłam zwisającą pępowinę. Nie wiedziałam, jak wstać z toalety, czy mam wyciągać pępowinę z toalety, dziecko dobijało się środka, więc złapałam szybko za nożyczki i odcięłam tę pępowinę…”

Policja na porodówce. Tego pani Ola się nie spodziewała
40-latka zadzwoniła po pogotowie i do męża, mówiąc, że bardzo krwawi z powodu poronienia. W szpitalu przeprowadzono zabieg łyżeczkowania. Mąż dotarł do placówki w eskorcie policji. Według podejrzeń pani Oli, to ratowniczka medyczna wezwała policję.
„Ola podejrzewa, że to ratowniczka medyczna, która przyjechała na jej wezwanie, powiadomiła potem policję, że Ola «dokonała aborcji i utopiła w toalecie dziecko»”
mówił mąż kobiety w wywiadzie dla „Wysokich obcasów”
Nagle okazało się, że na rozkaz prokuratorki, policjanci muszą przesłuchać panią Olę. Kobieta, która dopiero co poroniła i dochodziła do siebie miała świadomość, że pod drzwiami jej sali koczują policjanci, którzy chcą ją przesłuchać „pod kątem dzieciobójstwa”. Chwilę później pojawił się kolejny rozkaz pani Prokurator, który nakazywał pobranie od pani Oli krwi do badań. 40-latka nie chciała się na to zgodzić, jednak nie miała wyjścia. Przez cały czas poruszała się po szpitalu z obstawą policji. Po kolejnym telefonie, policjanci zapytali ją, czy po całym zdarzeniu spłukała wodę w toalecie. Zirytowana kobieta przyznała, że tak i dodała:
„Poirytowana zapytałam, czy pani prokurator będzie nurkować w szambie, bo nie mamy podłączenia do miejskiej sieci, tylko szambo na posesji”
Żeby tego było mało okazało się, że pani Prokurator faktycznie zleciła wypompowanie szamba i… ponowne przepompowanie go przez sitko… Co spotkało się z odmową szambiarzy.

W październiku 2022 roku umorzono sprawę
Z domu pani Oli policja zabrała: nożyczki, którymi odcięła pępowinę, legginsy, które tego dnia miała na sobie, krew z podłogi, a także podpaski ze śladami brunatnej substancji. To właśnie te 'rzeczy’ miały stanowić dowody w sprawie. W październiku 2022 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe umorzyła sprawę. Tłumacząc, że:
„W decyzji czytamy, że nie uznano dowodu w postaci podpasek ze śladami krwi, a badanie toksykologiczne potwierdziło jedynie, że Oli podawano leki w celach medycznych”
Niestety po całym zajściu pani Ola nie usłyszała nawet słowa „przepraszam”. Po nagłośnieniu sprawy pani Joanny, kobieta postanowiła opowiedzieć swoją historię i walczyć o swoje prawa. Na ten moment Fundacja Federa zbiera materiał dowodowy i ma zamiar wytoczyć sprawę policji i prokuraturze. Rodzi się pytanie, w jakim kraju my żyjemy?