w

Hołowczyc przeanalizował wypadek w Krakowie. Rajdowiec nie ma wątpliwości

15 lipca doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn. Patryk P., który prowadził samochód, nagle stracił panowanie nad pojazdem, auto dachowało i spadło w okolice mostu Dębnickiego. O wypadku w Krakowie, który uwiecznił jeden z monitoringów wypowiedział się znany kierowca rajdowy, Krzysztof Hołowczyc.

Krzysztof Hołowczyc jest znanym rajdowcem, który ma na swoim koncie wiele sukcesów. Sportowiec zdobył m.in. tytuł Rajdowego Mistrza Europy, a także podium w rajdzie Dakar. Krzysztof prowadzi również Akademię Bezpiecznej Jazdy. W związku z dużym doświadczeniem, portal „Na temat” postanowił zapytać znanego kierowcę, kto ponosi winę za to zdarzenie. Krzysztof właściwie nie miał wątpliwości.

Sponsorowane

Hołowczyc o wypadku: „zwyczajnie przestraszył się pieszego”

W feralną noc samochód marki Renault Megane prowadził syn Sylwii Peretii, Patryk P. Na nagraniu z monitoringu widzimy, że pojazd jedzie z olbrzymią prędkością w miejscu robót drogowych. W pewnym momencie na jezdnię w niedozwolonym miejscu wchodzi pieszy, który odskakuje w ostatnim momencie. Pojazd prowadzony przez Patryka P. uderza w sygnalizację świetlną, dachuje, spada po schodach i zatrzymuje się dopiero na betonowym murze mostu Dębnickiego. Co o tym szalonym rajdzie powiedział Krzysztof? Według Hołowczyca dużą winę za wypadek ponosi pieszy, który pojawił się na jezdni w niedozwolonym miejscu. Patryk zwyczajnie przestraszył się go i zaczął gwałtownie hamować:

„Kierowca, który prowadził samochód, zwyczajnie przestraszył się pieszego. Bardzo gwałtownie zareagował, czyli uderzył w hamulec. Wtedy nastąpiła szybka utrata przyczepności. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy auto zaczęło sunąć bokiem” 

Sponsorowane

Krzysztof podkreślił, że syn Sylwii Peretti miał świadomość tego, co stanie się z pieszym jeśli uderzy w niego z tak ogromną prędkością:

„Miał pełną świadomość nadmiernej prędkości, z jaką się poruszał i wiedział, że jeżeli uderzy w pieszego, to tamten nie będzie miał żadnych szans na przeżycie”

Syn Sylwii Peretti nie dostosował prędkości do panujących warunków

Oczywiście Hołowczyc podkreślił, że do tragedii nigdy by nie doszło, gdyby kierowca zachował się odpowiedzialnie i dostosował prędkość do panujących warunków:

Sponsorowane

„Po prostu trzeba jechać z odpowiednią prędkością. Tam zresztą chyba padał deszcz, czyli szansa na przyczepność była niewielka. Asfalty, jakie są w Polsce, to akurat wszyscy wiemy. Oczywiście, że prędkość była nieodpowiednia. Do tego, z tego, co zauważyłem, trwała tam jakaś przebudowa. Też nie wiadomo, jak asfalt był czysty w tym miejscu. Czy nie miał na sobie na przykład jakiegoś pyłu? Na nieszczęście składa się zwykle wiele czynników”

Na koniec zaapelował do innych kierowców:

„Jest takie bardzo proste stwierdzenie, które jest kluczowe. Należy dostosowywać prędkość do możliwości, warunków i miejsca. To jest właśnie ta wielka rzecz. Bardzo ważne jest jednak, aby zacząć mówić nie tylko “bezpieczeństwo”, ale przede wszystkim “odpowiedzialność”. Im mamy większą wyobraźnię i wiedzę, tym większą mamy szansę na uniknięcie podobnych przygód”

Sponsorowane

Zobacz również:

Sponsorowane

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

      Sponsorowane